Skądinąd. I zewsząd /2/

Autor: rafalsulikowski
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- ...nie pójdę dalej...ja chcę wracać...on tam został - urojenia i omamy całkowicie przesłoniły świat wewnętrzny neurochirurga, który nie wiedział już, co jest grane, od kiedy tu jest i ile tu pozostanie. 

   Wtedy z gabinetu ordynatora, wyszedł Walczyński, który podszedł do pacjent i popatrzył mu głęboko w oczy, ale one były puste. Pacjent został odprowadzony do sali chorych, a właściwie izolatki, aby niepotrzebne bodźce jak najdalej odesłać do tła. Nic nie rozumiał już Żuławski, poza tym, że przywieziono go na szpitala dla biednych umysłów w bardzo cięzkim stanie...

     Tymczasem w lesie, w którym robiono pomiary naukowe, R. starał się znaleźć jakąś ścieżkę, aby nie zabłądzić. Policja nadal zniżała lot helikopterów, ale wokół nie było żywego ducha. Las szumiał swoją melodią, a poświata spomiędzy wieczornych drzew nadal jaśniała jak samotna gwiazda na zachodzącym wraz ze słońcem niebie…


***

                                                             Koniec

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
rafalsulikowski
Użytkownik - rafalsulikowski

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2024-05-29 19:59:04